poniedziałek, 5 września 2016

Raper wkracza w „smugę cienia” (Kajman, „K2”)

Rap jest zjawiskiem bardzo specyficznym. To nie tylko gatunek muzyczny, ale i sposób na życie. Wyrosły w miejskim blokowisku tworzy własną kulturę: od ubioru, systemu zachowań do określonego (często niezrozumiałego dla osoby z zewnątrz) języka.

Gdy pojawił się w Polsce w latach 90. był uprawiany i słuchany przez młodych, bardzo młodych ludzi. Dziś nasto-, dwudziestoletni wykonawcy trochę się zestarzeli. Zaczyna się czas rozliczeń, wchodzenia w „smugę cienia”. Takim rozrachunkiem jest najnowsza płyta Kajmana (Michała Radziana), kieleckiego rapera zatytułowana „K2”.

Zaczynał w 1995 r. Dwa lata później wydał wraz z grupą Wizja H24 płytę „R.A.P.H.24”. Był to tzw. „nielegal” – bardzo popularny w środowisku hip-hopowym sposób nagrywania bez kontraktu z wytwórnią, oficjalnej dystrybucji, za własne pieniądze. Coś w rodzaju „drugiego obiegu” w książce. W 2004 r. jako członek duetu Wendetta wydał album „Ciszy Przerwa”, zaś w 2008 r. solowy krążek „Bluźnierca”, potem „Semtex” (2009). W ubiegłym roku podpisał kontrakt z wytwórnią Step Record. Do współpracy przy powstaniu najnowszej płyty namówił znanych w Polsce raperów m.in. Sobotę (Michał Sobolewski ze Szczecina), Pezeta (Paweł Kapliński z Warszawy) i Borixona (kielczanin Tomasz Borycki, kiedyś Wzgórze Ya-Pa 3).

„K2” to zestaw dziewiętnastu kompozycji. Oparte są – jak zresztą w każdym utworze tego gatunku – na mniej lub bardziej wyszukanych bitach. Autorem aż siedmiu jest David Gutjar ze Stargardu Szczecińskiego, który nie zaproponował Kajmanowi jednorodnej i nużącej ścieżki muzycznej, ale zróżnicował ją, dostosowując do tematyki każdego z kawałków. Michał Radzian dojrzał jako wokalista, w porównaniu ze wcześniejszymi produkcjami znacznie poprawił dykcję. I rozlicza się z rapem, i z przeszłością. Powraca do korzeni, gdy nurt był czystym undergroundem, trochę romantycznym, bez dyktatu sławy i pieniądza. Bez Internetu, mp3, ale z atmosferą niezapomnianych koncertów. Nie brakuje w tekstach stałych elementów: wielkomiejskiej biedy, pozornego blichtru, ale Kajman zaczyna patrzeć na świat z dystansem. Wkroczył w „smugę cienia”.
Paweł Chmielewski
(Recenzja - miesięcznik "Teraz" nr 100)
Kajman, „K2”, Step Record

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz