Seweryn Kahane tuż po zakończeniu wojny przewodniczył
Komitetowi Żydowskiemu w Kielcach i był jedną z pierwszych ofiar pogromu kieleckiego,
zginął postrzelony przez polskie służby mundurowe w budynku przy ulicy Planty.
(…) może był synem drugiej żony stryja Fryca. (…) Seweryn Kahane przybył do
Kielc wraz z oddziałem partyzantów AK i zaraz po wyzwoleniu miasta podjął pracę
na rzecz ocalonych. Pierwsza
scena „Szpitala Przemienienia” to scena pogrzebu, a trumna przyjechała z Kielc.
Nie do końca wiadomo jakie więzy pokrewieństwa łączyły
Stanisława Lema i Seweryna Kahane. Na pewno przez jakiś czas mieszkali u
rodziców autora „Solaris”, gdy przyszły pisarz pracował w zakładach Kremina,
gdzie Żydzi poszukiwali kosztowności zaszytych w ubraniach z obozów
koncentracyjnych, potem ukrywali się po „aryjskiej stronie”.
Książka Agnieszki Gajewskiej z Instytutu Filologii
Polskiej UAM w Poznaniu – „Zagłada i gwiazdy. Przeszłość w prozie Stanisława
Lema” – pokazując okupacyjne losy pisarza tropi autobiograficzne wątki w
utworach – tak zdawałoby się odległych jak – „Powrót z gwiazd” i wspomniany już
„Szpital Przemienienia”, ślady zagłady żydowskiej mniejszości Lwowa, zakodowane
w esejach filozoficznych, powieściach SF, w światach zaludnionych przez
cywilizacje robotów. Lem konsekwentnie unikał mówienia wprost o przeszłości,
czyniąc zaszyfrowany temat rodzinny, temat lwowski i temat żydowski, głównymi
dla swej twórczości. Motyw „obcości”, „odrzucenia”, „ucieczki”, „śmierci”,
„eksperymentu” przewija się od „Człowieka z Marsa” do „Pamiętnika znalezionego
w wannie”.
Zrozumieć pozycję dziwną? nietypową? osobną? Lema w
polskiej literaturze możemy przez pryzmat krytyki zagranicznej. 40 lat temu
prawie nie istniał – nawet w przypisach – w polskich leksykonach. Potem, jak
sam żartował, z pisarza „dla dzieci”, nagle awansował na poziom „filozofa”.
Krytyka niemieckojęzyczna uwielbiała go za racjonalizm i śmiałe wizje,
radziecka oskarżała o szkodliwy wpływ na współczesną fantastykę w ZSRR,
amerykańska (piórem Ursuli Le Guin) twierdziła, że wykracza poza poziom
pojmowania czytelnika zza oceanu. Jest jak Bregg z „Powrotu z gwiazd”, który
mimo swej wyjątkowości, trafia – po wieloletniej i absurdalnej dla
współczesnych podróży międzygalaktycznej – do „betryfikowanej” (normalnej?)
cywilizacji. Odklejony, inny, godzi się na przeciętny styl życia w egalitarnym
(idealnym, bo poddanym farmakologii zwalczającej przemoc) społeczeństwie. Przy
okazji można prześledzić jak współczesna popkultura literacka i filmowa czerpie
nieustannie z prozy Lema. Autorka proponuje interpretację „Powrotu z gwiazd”
jako metafory emigracji, połączenia z wielką falą wyjazdów rodzin żydowskich w
1958 r.
Figurą powracającą jest postać ojca – Samuela Le(h)ma,
wybitnego lekarza, który cudem przeżył zagładę lwowskiego getta – w
autobiograficznym „Wysokim Zamku” opisanego ze szczegółami garderoby: Krawat
ojca był miękki, czarny, wyglądał jak szarfa, wiązał się w rodzaj kokardy. Garderoba,
to obok rozbudowanych obrazów jedzącego bohatera, jedna z obsesji Lema i
powracające echo okupacyjnego głodu. Ta postać staroświecko i dziwacznie dla
współczesnych ubranego ojca, powróci chociażby w transmisji fal mózgowych Kelvina
z oceanem Solaris. O innych krewnych autora „Kongresu futurologicznego”
niewiele wiadomo, zginęli prawdopodobnie w Holocauście, a jedynym, z którym –
okrężną drogą zresztą – korespondował po wojnie był Marian Hemar.
Lema fascynował przypadek. W charakterystyczny dla
siebie, humorystyczny sposób opisywał małżeństwo rodziców, do którego doszło po
wyeliminowaniu – kolejno – konkurentów przez reumatyzm, koklusz, niestrawność,
przepuklinę („Przypadek i ład”).
W „Zagładzie i gwiazdach”, dzięki drobiazgowym
poszukiwaniom Agnieszki Gajewskiej, czytamy o najbardziej dramatycznym
przeżyciu okupacyjnym Lema. 2 lipca 1941 r. został przez Niemców zapędzony do
więzienia na Brygidkach wraz z innymi Żydami. Mieli wynosić trupy pomordowanych
przez wycofującą się Armię Czerwoną. Co pewien czas rozstrzeliwano grupę z tego
swoistego Sonderkomando. Żydów we Lwowie wskazywali Ukraińcy i Polacy.
Odpryski, skrzętnie ukryte w kostiumie SF, tej masakry
znajdziemy później na kartach „Edenu” i „Niezwyciężonego”. Los, przypadek
sprawił, że Lem ocalał.
Paweł Chmielewski
(recenzja - magazyn "Projektor" 5/2016)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz