Pewnej marcowej nocy, pod amarantowym niebem, na
lodowcu gór Söllandl zamarzał Otto Rahn – poszukiwacz świętego Graala, miłośnik
Parsifala, przez moment ulubieniec Himmlera, idealista, który przywdział mundur
SS, aby oddać się marzeniom o skarbie z Montsegur.
Ponad sto lat wcześniej nad jeziorem w Wannsee pod
Berlinem zastrzelił się wraz z kochanką Heinrich von Kleist, oficer pruski,
pacyfista, wybitny dramaturg, przerażony kantowskim imperatywem moralnym i
niemożnością poznania prawd fundamentalnych.
Latem 1943 (późnym) patrząc na plażę, wzgórza i
jezioro pod Wasennsee popełnia samobójstwo Otto Peters, bohater książki
„Berlin, późne lato” Grzegorza Kozery. Z rejonu czesko-austriackiej prozy
znanej czytelnikowi z „Drogi do Tarvisio” przenosimy się na obszar klimatów
mannowskich. Te trzy przywołane śmierci (Otto Rahn to moja licentia poetica)
spaja poczucie życia w epoce schyłkowej, estetycznego braku zgody na potworność
otaczającego świata.
W „Berlinie...” wszystko jest schyłkowe. Radzieckie
wojska podchodzą gdzieś pod Smoleńsk, alianci lądują na Sycylii, Hamburg leży w
gruzach, mieszkańcy stolicy racjonują żywność na kartki, Blitzkrieg jest już
tylko propagandowym frazesem. Ostatnia książka Petersa, wydana jeszcze przed
dojściem nazistów do władzy nosi nazwę „Koniec lata”, cierpiący na chorobę
duszy pisarz w ostatnim odruchu, estetycznym geście ratowania człowieczeństwa
ukrywa zbiegłą z obozu Polkę – Halinę Kamińską.
Analogia losów Kleista i Petersa, ich poczucie życia w
epoce schyłku przewija się przez całą opowieść. Nie przez przypadek Uwe Janke z
Izby Piśmiennictwa Rzeszy, ironicznie pyta w księgarni, gdzie pracuje Peters
czy mają może „Czarodziejską górę”. Nie epatuje autor obrazami okrucieństwa,
bohaterowie giną, lecz ich śmierć poznajemy z relacji zasłyszanych. Opowieść
Haliny czy album ze zdjęciami z egzekucji oglądany przez Otta to znak pamięci,
wiedzy docierającej z trudem do niemieckiej świadomości.
Finałowy gest Petersa nie jest – w moim przekonaniu –
gestem tragicznym, lecz stoickim. Wśród zielonych wzgórz, patrząc na jezioro
mógł spokojnie zasnąć. Zasnąć i uśmiechać się leciutko do Heinricha von Kleista
i zleceniodawców filmu „Kolberg”, którego scenariuszowe dialogi poprawiał chcąc
ratować Halinę.
Premiera propagandowego eposu i ukochanego dzieła
Goebbelsa o Auguście Neidhardtcie von Gneisenau odbyła się 30 stycznia 1945 r.
w obleganym przez aliantów La Rochelle. Pancernik ochrzczony jego imieniem
legnie niedługo trafiony radziecką torpedą na dnie Bałtyku. Otto Peters nie
ocalił życia, ale ocalił godność. To po prostu kwestia smaku.
Paweł Chmielewski
(recenzja - magazyn "Projektor" 2/2013)
Grzegorz Kozera, „Berlin, późne
lato”, s. 204, Wydawnictwo Dobra Literatura, Słupsk 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz