wtorek, 15 września 2015

Barbarzyńcy i polska szkoła plakatu ("Powrót barbarzyńców i nie")



Oglądając „Kongres” Ariego Folmana – obraz zbudowany z animacyjnych fajerwerków, rozgrywający się na pograniczu realności i cyfrowego kosmosu, filozofujący – zacząłem stawiać sobie pytanie jak bardzo potoczna znajomość literatury odkleiła się od współczesności, od najważniejszych nurtów, zjawisk, autorów i trendów. Ta nieprzystawalność dotyczy przede wszystkim poezji.
Tak jakby – kiedyś w przeszłości – stworzono idealną kopię poety, szalonego wieszcza, piszącego w sposób cokolwiek niezrozumiały, oczywiście o honorze, bolesnej doli naszej ojczyzny, ewentualnie o miłości, a czasem o kwiatkach. Tysiące sklonowanych Robin Wright szamocą się w tym kokonie.
Skąd Lem i problem tożsamości? Dochodzimy do zagadnienia kanonu. Zestaw nazwisk pojawiający się w każdym rankingu na znanych/rozpoznawalnych polskich poetów byłby pewnie następujący: Kochanowski, Mickiewicz, Słowacki, Tuwim, Norwid. Kanon poezji współczesnej? Miłosz, Herbert, Szymborska, Różewicz. To jest właśnie ten kokon – z poetów żyjących, poniżej sześćdziesiątki nikt nie przebił się do zbiorowej świadomości. Może poza Świetlickim, ale jemu pomogło prowadzenie „Pegazu”, koncerty i autorstwo kryminałów. Choć kierownik impresariatu jednej z ważniejszych kieleckich instytucji nie miał bladego pojęcia o kim mówię (!).
Dlaczego „Powrót Barbarzyńców i nie”? W latach 90. Biuro Literackie organizowało m.in. w Legnicy spotkania i opublikowało czternaście zbiorów poetyckich autorów urodzonych w latach 60. „Barbarzyńcy” znów nadchodzą. Ich utwory to właśnie kanon współczesnej poezji polskiej. Należą do niego i zarazem – przez nieistnienie w szerszej świadomości – nie należą. Dlatego wracają w formie antologii pokonkursowej komiksu – inspirowanego wierszami – jako gatunku, który pozwala czytelnikowi czującemu wstręt do liryki uchwycić teksty: Marcina Barana, Miłosza Biedrzyckiego, Darka Foksa, Mariusza Grzebalskiego, Krzysztofa Jaworskiego, Macieja Meleckiego, Marcina Sendeckiego, Andrzeja Sosnowskiego, Dariusza Sośnickiego, Marcina Świetlickiego, Adama Wiedemana, Grzegorza Wróblewskiego.
Oglądając kolejne plansze miałem nieodparte skojarzenie z polską szkołą plakatu. W „Powrocie...” niewiele jest komiksów do jakich przywykli odbiorcy – tzw. środka. Tak naprawdę tylko dwa: Bereniki Kołomyckiej („M – morderstwo” Świetlickiego, II nagroda) i Wojciecha Pawlińskiego („Morze” Grzebalskiego, nagroda publiczności).
Kadry są swobodną interpretacją, nie są dosłowną narracją tekstów, eksperymentują z typografią, technikami graficznymi. Stąd skojarzenie z polską szkołą plakatu. Ewidentnie do tej tradycji nawiązał Jakub Kołodziejak („Urbi et orbi” Świetlickiego, kolejna II nagroda ex aequo), echa Kiwerskiego odnajdziemy w komiksie Agnieszki Piksy do „Przestrzelonego kolana” Foksa, poetyka szablonu to „Mat” Meleckiego według Magdaleny Chojnowskiej, wydawnictw podziemnych – „Latem 1987” Sosnowskiego zilustrowany przez Macieja Kotłowskiego (II nagroda). Malarstwo, kolaż, rysunek komiksowy – Bruno Althamer (wiersz „Pożegnania” Wiedemanna) przypomina trochę świetne prace Igora Baranki, Helena Siemińska (kolejna II nagroda ex aequo) interpretując „Massachusetts” Biedrzyskiego poszła w stronę rozwiązań Krzysztofa Gawronkiewicza.
Pierwsze miejsce dla Macieja Jasińskiego z Bydgoszczy za ilustrację „Nieodwracalnych skutków rusyfikacji” Krzysztofa Jaworskiego (pracownik UJK w Kielcach, autor m.in. zbiorów „Kameraden”, „Czas triumfu gołębi”, „Dusze monet”, badacz życia i twórczości Brunona Jasieńskiego) to hołd dla starej dobrej grafiki, może trochę w stylu Romana Cieślewicza. Kilkuwarstwowe kolaże złożone z liter wyciętych z gazety, archiwalnych zdjęć prywatnych i prasowych opatrzonych typowymi dla „sztuki zeszytowej” dorysowaniami (wąsy, okulary) tekstem wiersza i komentarzami autora rysunków tworzą spójny obraz, groteskowy, ale i nostalgiczny komentarz do schyłku PRL-u, gdy każdy marzył o długopisie „Zenith 5”, chińskim piórniku, a idolami mogli być agenci KGB.
 Paweł Chmielewski
„Powrót Barbarzyńców i nie”, s. 70, Biuro Literackie, Wrocław 2013.
Recenzja opublikowana - "Projektor" 3/2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz