[z tą recenzją jest trochę dziwnie - w stylu samego komiksu - powstała i została wydrukowana we wrześniu 2014 r. - "Yorgiego 3 i 4" Kultura Gniewu publikuje dopiero w sierpniu 2015. Czyli... mamy kolejny dowód na podróże w czasie ;) ]
Chichot historii. Przed PRL-owskim symbolem dostatku –
sklepem Pewex – cinkciarz o fizjonomii gwiazdora Estrady z lat 60. i 70.
sprzedaje dolary. Chichot – ten sam pieśniarz o aksamitnej barwie głosu i
spojrzeniu zmęczonej sarny, powrócił triumfalnym tournee, nie tylko w
osiedlowych domach kultury i polonijnych salkach parafialnych, ale na scenach
największych festiwali. Zaś przedsiębiorstwo Pewex reaktywowano.
Tak zaczyna się część trzecia „Yorgiego” –
scenariusz Dariusz Rzontkowski (grafik, znany m.in. jako twórca reklam z
kabaretem Mumio), rysunki Jerzy Ozga (autor kikunastu komiksów i storyboardów
dla Lecha Majewskiego). „Yorgi”, którego poprzednie części nosiły tytuły:
„Hipnagogiczny stan Yorgiego Adamsa” i „Ucieczka z planety Vanish” nazywany był
powrotem polskiego komiksu do SF po 20 latach od serii o Funkym Kovalu. Zaś w
trzeciej odsłonie pewexowski zegarek z Myszką Miki (istotny element intrygi)
stał się dziś barwnym przedmiotem pożądania, a telewizor marki Neptun, w którym
czarno na białym można zobaczyć gest Kozakiewicza stoi dumnie, wśród
modnych dekoracji w apartamentowcu stołecznej, korporacyjnej elity.
Świetlnego rycerza Yorgiego pożegnaliśmy (drugi
zeszyt wydany na przełomie 2012 r.) w bliżej nieokreślonej przeszłości/
przyszłości, melanżu Metropolis Langa z konsumpcyjnym rajem Philipa Dicka jak z
„Trzech stygmatów Palmera Eldritcha”, fabryki wymiennych wątrób, nerek i
woreczków żółciowych, „Edenu” zaludnianego przez wyznawców dziwacznej religii,
gdzie na plantacjach kolonii karnej hodowane są części zamienne. Świecie
przyszłości czy świecie równoległym? Pęknięcie czasoprzestrzeni pokazywało w
jednej ze scen wnętrze baru mlecznego z epoki gierkowskiej.
To nie przypadek, że „Rękopis znaleziony w
Saragossie” Wojciecha Hasa na podstawie Jana Potockiego to ulubiony film
autorów SF. Szkatułkowy świat Potockiego antycypuje Strugackich, Dicka,
Żelaznego. Przejście z jednej opowieści w drugą, to jak przeskok portalem
łączącym światy równoległe. „Yorgi” jest komiksem filmowym, nie wyłącznie
dzięki zabiegom narracyjnym, ale również technice rysunku. Ołówkowe,
dopracowane kadry tworzą wrażenie starej, wyblakłej kroniki. Technika, kreska,
uległy delikatnej przemianie wraz z kolejnym zeszytem. Tutaj budują
klaustrofobiczną strukturę ciasnych plansz. Rozmach i przestrzeń powrócą w
części czwartej.
Szkatułkowa struktura „Yorgiego” pozwala na swobodną
manipulację czasem. Kto będzie odnosił miejsca, wydarzenia, wypowiedzi postaci
do realiów historycznych szybko stanie przed ścianą, którą pokonać może tylko
Przechodzimur (jeden z enigmatycznych bohaterów komiksu). Opowieścią w
opowieści jest paradokumentalna rejestracja, hipotetycznego spotkania Dicka z
Lemem. Rozegrana w formie parodii (wykorzystane zostały stylizacje językowe i dickowski
bon mot o autorze „Solaris” jako tajnym zespole pisarzy przy KGB), gdy dwaj
mistrzowie piszą nieistniejącą księgę. Opowieścią w opowieści jest również
nieistniejący komiks o Yorgim, czytany przez oficera MO w poczekalni szpitala
psychiatrycznego. Opowieścią w opowieści są – przede wszystkim –
chandlerowskie przypadki porucznika Jana Cieślika, poszukującego zaginionej
żony.
Jest tu i pastisz „Facetów w czerni” (o Ewie
wzywającej 07 nie wspomnę), rysunkowe żarty Ozgi – Yorgi pojawia się po raz
pierwszy niczym Max Schreck, lecz w scenerii nadmorskiej, szpital w Tworkach
zaludniają mutanci z „Pamięci absolutnej”, jest Breżniew na transfuzji w
Klarysewie, portier o twarzy Lema i drugi jakby wyjęty z „Popiołu i diamentu”
Wajdy. Wreszcie okładka ze światłocieniem i postacią w stylu „Stalkera”.
W tym szkatułkowym świecie Cieślika (vel Yorgiego –
fizyczne podobieństwo bohaterów mogłoby zmierzać ku następnym paradoksom),
Neosowieci budują rewitalizator, odnajdujemy scenę z łyżeczką braci
Wachowskich, mamy polskie Roswell i surrealistyczną wykładnię długów ekipy
Edwarda Gierka, wspomnienie zakamuflowanego Kongresu Futurologicznego w
Krakowie. I oczywiście zakonspirowany Tajny Ośrodek Pozazmysłowy powołany przez
radzieckie służby, który steruje prawie wszystkim. Długopisem recenzenta – być
może – również.
Paweł
Chmielewski
(recenzja - magazyn "Projektor 5/2014)
„Yorgi 3. Komiks, którego nie było”, „Yorgi 4. Sąd ostateczny”,
scenariusz Dariusz Rzontkowski, rysunki Jerzy Ozga, Kultura Gniewu,
Poznań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz