To obrazoburstwo pozorne. Prowokacja wynikająca z
sytuacji granicznej. Pełna ironii, rozpaczy. To echo sanatorium w Davos,
ostatnich chwil Gustawa von Aschenbacha, „Zawału” Mirona Białoszewskiego, uczty
w Kannie Galilejskiej. Nowy tom Krzysztofa Jaworskiego „Do szpiku kości”.
O chorobie Jaworskiego dowiedziałem się przypadkiem.
Po raz pierwszy sześć lat temu. Pisząc relację z „Brunonaliów” w Klimontowie,
gdzie – nie jako poeta (m.in. „Hiperrealizm świętokrzyski”, „Czas triumfu
gołębi”, „Jesień na Marsie”), ale specjalista w dziedzinie twórczości Bruno
Jasieńskiego – miał wygłosić wykład. Organizatorzy stwierdzili lakonicznie, że
referent nie przyjedzie, bo ma raka. O chorobie Jaworskiego dowiedziałem się
przypadkiem. Po raz drugi trzy miesiące temu, gdy dostałem egzemplarz „Do
szpiku kości”. To krótki kontekst. Niezbędny.
Poezja Jaworskiego miała dla mnie zawsze jakiś
wymiar barokowy. Nie tylko dlatego, że najnowszy tom umieścić można w nurcie
„ars moriendi”. Była pomieszaniem ironii i wzniosłości, patosu i brzydoty,
wysokiego z niskim, wyrafinowanego z wulgarnie trywialnym. Ostatni zbiór
przypomina operę – ulubiony gatunek barokowych muzyków – lub miejscami raczej
operetkę. Ten swoisty, ironiczny dystans pozwala obłaskawić potworne demony.
Nie bez powodu w wielu poprzednich tomach poety pojawia się sztafaż z kultury
narodowego socjalizmu i socjalizmu realnego – operetkowy, śmiechem niszczący
grozę.
Klimat przywołujący małe prozy Białoszewskiego
(również wcześniejszy tom Jaworskiego „Dusze monet”) z plotkami korytarzowymi i
z sali szpitalnej. Trochę w tle lekarze jak inżynierowie i logistycy wielkich
korporacji. Realni, nie łzawi w stylu telenoweli czy „podziękowań za wspaniałą
opiekę” drukowanych w nekrologach.
„Do szpiku kości” jak traktat – rozpoczynający każdy
z rozdziałów od ontologicznego pytania „dlaczego” – zanurzony w kulturze.
Odnajdujemy sny bohaterów „Anny Kareniny”, wiersz „Dlaczego klasyka kina” z
odniesieniem do najważniejszego filmu Leni Riefenstahl (przypomina najbardziej
znany liryk poety „Nieodwracalne skutki rusyfikacji”), parafrazę dialogu
platońskiego z rozważaniami o naturze rzeczywistości („Dlaczego niemoc jakaś
przypadkowa”). Jest trawestacja „Księgi Genesis” („Dlaczego studium utraty”),
Andrzeja Bursy („Dlaczego nie potrafię się uwolnić”).
Krzysztof Jaworski stosuje kryptocytaty („Dlaczego o
słodka chwilo” – Tuż po lekturze albumu fotograficznego/ „Aryjskie piękno”
udałem się do „Świata Herbat”/ I nie mogłem się zdecydować: spowolnić sklerozę/
czy poprawić krążenie, opóźnić pojawienie się zmarszczek/ czy wpłynąć kojąco na
pracę dwunastnicy). Gra z językiem i jego frazeologią w lakonicznej
odmianie: – Chłoniaki piętro wyżej („Dlaczego uzdrawiająca moc słowa”).
Autor „Dandysa” eksperymentuje z formą modlitewną, dramatu scenicznego, prozy,
epitafium.
Lecz na koniec pozostajemy z pytaniem. Dlaczego ludzie
umierają?
Dlatego.
Paweł Chmielewski
(recenzja - magazyn "Projektor" 1/2014)
Krzysztof Jaworski, „Do szpiku kości”, s. 138, Biuro
Literackie, Wrocław 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz