poniedziałek, 21 września 2015

Tożsamość Adamsa ("Hipnagogiczny stan Yorgiego Adamsa", "Ucieczka z planety Vanish", rysunki Jerzy Ozga, scenariusz Dariusz Rzontkowski)

Na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi pokazano po raz pierwszy komiks „Yorgi” z rysunkami Jerzego Ozgi i scenariuszem Dariusza Rzontkowskiego.
Autorzy są absolwentami ASP w Krakowie (wydział grafiki w Katowicach). Ozga mieszka w Kielcach, od ponad dwudziestu lat tworzy komiksy, uprawia malarstwo, jest autorem storyboardów do kilku filmów Lecha Majewskiego. Rzontkowski pracuje w warszawskiej agencji reklamowej, pisze teksty dla kabaretu Mumio.
„Yorgi” jest na polskim rynku komiksem wyjątkowym. Po pierwsze odwołuje się do klasycznej literatury science fiction, która po śmierci Zajdla i Lema przeżywa w Polsce regres. Poza Jackiem Dukajem prawie wszyscy autorzy fantastyki poszli w kierunku fantasy. Po drugie jest nakierowany na czytelnika dobrze poruszającego się nie tylko w kanonie sf, ale również klasyce filmowej, filozofii, historii religii. Jest absolutnym przeciwieństwem trochę surrealistycznych, prowokacyjnych, umieszczonych w polskich realiach najgłośniejszych komiksów ostatnich lat: „Jeża Jerzego” Rafała Skarżyckiego i Tomasza Leśniaka czy „Osiedla Swoboda” Michała Śledzińskiego.
„Yorgi” rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Ludzkość, tworząca Ligę Siedmiu Planet, osiągnęła, zdawałoby się poziom szczęścia prawie absolutnego. Na masową skalę produkowane są organy zamienne, nikt zatem nie umiera. Każdy ma swobodny dostęp do narkotyków, które pozwalają trwać w błogostanie i zarazem kontrolować całą populację. Światem rządzą wielkie korporacje nadzorujące produkcję nowych trzustek, serc, nerek, benzedryny i opiatów. Gdzieś na obrzeżach znanego wszechświata egzystuje planeta obcych, wyznających tajemniczy kult i znających narkotyk pozwalający uzyskać jedność z kosmosem. Historia zaczyna się w chwili, gdy po trzystu latach od zakończenia wielkiej wojny wybucha kryzys, giną transporty środków odurzających, potentat Swan Fergusson musi zamykać kolejne fabryki, na Planecie Plantacyjnej (zarządzanej przez złowrogiego Ramsa) robotnicy pozbawieni kolejnego odcinka komiksu „Czarna Pantera” – jedyny przejaw sztuki w przyszłości – podnoszą bunt. Na arenę wkracza tajemniczy Yorgi Adams, ostatni rycerz świetlny i mesjasz nowego porządku.
W obrazie chaosu odczytujemy aluzję do schyłku republiki międzyplanetarnej w cyklu „Gwiezdnych wojen” George’a Lucasa, ale przede wszystkim do twórczości Philipa Dicka. Podobny w tonie traktat historiozoficzny, mający źródło w platońskiej filozofii, zadaje pytania: czy świat, który widzimy, jest realny czy to tylko odbicie idei? Czy istniejemy naprawdę, czy tylko śnimy? A może świat jest tylko snem Boga? Korporacjonizm, samotny bohater poszukujący absolutu, tajemniczy narkotyk to „Trzy stygmaty Palmera Eldritcha” lub „Przypomnimy to panu hurtowo” Dicka. Atrybuty fizyczne i psychiczne Yorgiego sytuują go gdzieś między rycerzem Jedi („Star Wars”) a zgorzkniałą postacią z kryminałów Chandlera (mamy oczywiście kobietę fatalną, która nie jest tym za kogo się podaje), bohaterowie posługują się cytatami, aluzjami do Lema, Lucasa, Roberta Heinleina („Odyseja kosmiczna”). Finałowe, zaskakujące rozstrzygnięcie jest bardzo w duchu rozważań teologicznych Dicka.
Jak w każdym komiksie świat przedstawiony budują również rysunki. Jerzy Ozga stworzył je w charakterystycznym dla siebie, czarno-białym, ascetycznym stylu, z którego jest znany od debiutu w 1989 r. („Księga miecza”). Konstruując kadry nawiązał do wielu znanych ujęć z filmowej klasyki. Na poziomie tekstu i rysunku mamy więc grę z czytelnikiem. Widzimy z innej perspektywy słynne schody z „Pancernika Potiomkina” Sergieja Eisensteina, miasto przyszłości z latającymi samochodami („Metropolis” Fritza Langa), nad barem wiszą obrazki odwołujące się do „Śpiocha” Woody Allena, jest targ jak z pierwszej części sagi Lucasa, wizerunki z filmów Terry’ego Gilliama, trylogii „Matrix”. Mamy kadry nawiązujące do renesansowego malarstwa religijnego.
„Yorgi” to chyba najlepszy polski komiks kilku ostatnich lat, o którym idąc tropem Zygmunta Kałużyńskiego – wielkiego admiratora historii z dymkiem – można napisać, że czyta się w nim również obrazy.

Paweł Chmielewski

(recenzja - miesięcznik "Teraz" nr 94)

"Yorgi", rys. Jerzy Ozga, scen. Dariusz Rzontkowski, s. 95, wyd. Kultura Gniewu, Warszawa 2011/2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz