poniedziałek, 5 września 2016

Muzyka z ostatniego kręgu (Innkai, „Live in Cracov”)

Antropolodzy i filozofowie mediów cybernetycznych – tak, tak to gwałtownie rozwijające się, zwłaszcza w krajach anglosaskich dziedziny wiedzy – obwieścili, że znają (dość dokładnie) datę końca tradycyjnych środków przekazu i nośników sztuki. Ma to nastąpić w 2018 r.

Kto jest temu winien? Odpowiedź może być zaskakująca – według specjalistów – sami artyści i dziennikarze pracujący w mediach starego typu. Zakładając atrakcyjne strony internetowe gazet i zapraszając na nie, wydawcy zniszczyli wersje papierowe, producenci zezwalając na prezentacje filmów w kanałach internetowych zrujnowali rynek... itd. Tymczasem kina notują rekordowe przychody, chodzenie do teatru staje się coraz bardziej modne.

Krytycy i uczeni w piśmie jednak nie przestają. Najgorsi ze wszystkich, prawie z urzędu siedzący w najniższym kręgu piekieł, są według nich muzycy. „Wrzucają” za darmo swoje utwory w cybersieć i nie pozwalają zarobić koncernom. Obrzydliwy proceder zapoczątkował zespół Radiohead, który udostępnił najnowszy album z małą prośbą do fanów, że jeśli uważają go za dobry, to niech wpłacają dowolną kwotę na konto grupy. Całą akcję muzycy potraktowali zaś jako promocję koncertów, na których w rzeczywistości zarabiają.

Tym tropem poszły setki formacji, m.in. bohaterowie tej noty – Innkai z Kielc. Całą ich płytę „Live in Cracov” (koncert w klubie Lizard King) można ściągnąć i odsłuchać w domu albo kupić za całe 5 (pięć!) złotych podczas koncertu. Biedna wytwórnia i pośrednicy nie zarobią 50 zł. Wszyscy fani istniejącego od 2011 r. zespołu, w składzie: Roch Dobrowolski (wiolonczela), Tomasz Wzorek (gitary), Piotr Golemiec (bass), Łukasz Fiałkowski (inst. perkusyjne) są niepocieszeni.

Kompozycje grupy to mieszanka drum’n’bass, folku nawet z elementami punkowymi, wybrzmiewają gitarowe riffy. Dominująca wiolonczela w kilku utworach (np. „Intro”) budzi skojarzenia z muzyką minimalistów w typie Philipa Glassa. Gdyby powstawał film w rodzaju „Trainspotting” Danny’ego Boyle’a lub „Basquiat – taniec ze śmiercią” do scenariusza Lecha Majewskiego to utwory Innkai byłyby bardzo ciekawą propozycją ilustracji muzycznej.

Paweł Chmielewski

(Recenzja - miesięczniki "Teraz" nr 112)

Innkai, „Live in Cracov”, nakładem zespołu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz