Bałagan, trywialność, żargon, poezja, zjadliwość,
prawdziwe twarze, intelektualizm, nauka, zły humor, dobry humor, zuchwalstwo,
wzorce, anarchia, prostactwo, romantyzm, klasycyzm, optymizm, aktywizm,
wyzwania, radość, swawola, napuszoność, sprzeciw, dowcip, walka, kolory,
wdzięk, pasja, piękno. Tego zabrakło wraz ze śmiercią Dereka Jarmana.
Zestaw („do śmierci”),
określony przez Tildę Swinton na festiwalu w Edynburgu doskonale definiuje, nie
tylko twórczość autora „Caravaggia”, ale całe kino nurtu queer. Dodałbym
jeszcze – tajemniczość, zaskoczenie, niedowierzanie, kampowość. Dla zwykłego
odbiorcy kina, ten nurt kojarzył się właśnie z „Caravaggiem”, oglądanym kilka
razy ze względu na urodę plastyczną, komedią Wildera „Pół żartem, pół serio”,
„Priscillą, królową pustyni”, jakimiś przebierankami Eugeniusza Bodo w
przedwojennej farsie, artykułami o ukrytym przekazie erotycznym klasyków
czarnego kina gangsterskiego.
W czasach, gdy uczymy się
czym jest gender, głównie od jego cokolwiek przerażających przeciwników lub
obserwujemy groteskowe gesty pod tęczą w Warszawie (właśnie śmieszne w moim
przekonaniu), książka Małgorzaty Radkiewicz jest bardzo istotna. Pokazuje,
oswaja, trawestuje słynne zdanie wypowiedziane przez Joe E. Browna (a nie Jacka
Lemmona): „Nikt nie jest doskonały”. I zaskakuje czytelnika. Jak w przywołanej
queerowej interpretacji „Wilka i zająca” (!). O co chodzi? O jeden z
podstawowych wyznaczników stylu – bunt przeciw konwencji „cross-dressing”.
Podobnie zaskakuje kontekst znaczeniowy animacji „Uciekające kurczaki”.
Sam termin „queer”,
mający w latach 60. w USA konotacje zdecydowanie negatywne i ograniczone do
mniejszości seksualnych, stopniowo zaczyna się odnosić do wszystkich
marginalizowanych grup. Bardzo obszernie omówione zostaje New Queer Cinema z
lat 90. XX w., gdzie pojawiają się zagadnienia, które moglibyśmy określić
nazwami płci społecznej, płci kulturowej itd. Wcześniej sposobem na
zaistnienie, zwrócenie uwagi na własne dzieło staje się sięganie do estetyki
horroru i kampowej. Jako egzemplifikację tej tezy podaje autorka przykład
dorobku Eda Wooda (dla przypomnienia „najgorszego reżysera Hollywood”), który
pojawia się w filmie Tima Burtona. Hippisowski unisex, strój glam i musical „Rocky
Horror Picture Show”.
Rozbudowana interpretacja
„Burzy” Dereka Jarmana (1979) w kampowym kontekście pokazuje jak
niejednoznaczny, nie poddający się prostej interpretacji bywa obraz filmowy.
„Nic nie jest takie jak się państwu zdaje” przekonuje nas autorka.
Nieoznaczoność i sugestia w symbolice takich filmów, jak „Johnny Guitar”
Nicolasa Raya (1954) czy nawet „Rebeka” Alfreda Hitchcocka (1940) W ciągu
obrazów „Moje własne Idaho” Van Santa, „Filadelfia” Jonathana Demme pojawiają
się tematy prostytucji, narkomanii, AIDS. Zaś drag queen i przebieranki nie
zawsze mają tak czarowny wymiar jak w „Tootsie” z Dustinem Hoffmanem.
To książka idealnie
pasująca do czasów, gdy „Życie Adeli” Kechiche’a zdobywa Złotą Palmę w Cannes.
Paweł Chmielewski
(recenzja - magazyn "Projektor" 3/2014)
Małgorzata Radkiewicz, „Oblicza kina queer”, s. 358,
Korporacja Ha!art, Kraków 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz