środa, 9 grudnia 2015

Wszyscy jesteśmy doskonali (Małgorzata Radkiewicz, „Oblicza kina queer”)


Bałagan, trywialność, żargon, poezja, zjadliwość, prawdziwe twarze, intelektualizm, nauka, zły humor, dobry humor, zuchwalstwo, wzorce, anarchia, prostactwo, romantyzm, klasycyzm, optymizm, aktywizm, wyzwania, radość, swawola, napuszoność, sprzeciw, dowcip, walka, kolory, wdzięk, pasja, piękno. Tego zabrakło wraz ze śmiercią Dereka Jarmana.
Zestaw („do śmierci”), określony przez Tildę Swinton na festiwalu w Edynburgu doskonale definiuje, nie tylko twórczość autora „Caravaggia”, ale całe kino nurtu queer. Dodałbym jeszcze – tajemniczość, zaskoczenie, niedowierzanie, kampowość. Dla zwykłego odbiorcy kina, ten nurt kojarzył się właśnie z „Caravaggiem”, oglądanym kilka razy ze względu na urodę plastyczną, komedią Wildera „Pół żartem, pół serio”, „Priscillą, królową pustyni”, jakimiś przebierankami Eugeniusza Bodo w przedwojennej farsie, artykułami o ukrytym przekazie erotycznym klasyków czarnego kina gangsterskiego.
W czasach, gdy uczymy się czym jest gender, głównie od jego cokolwiek przerażających przeciwników lub obserwujemy groteskowe gesty pod tęczą w Warszawie (właśnie śmieszne w moim przekonaniu), książka Małgorzaty Radkiewicz jest bardzo istotna. Pokazuje, oswaja, trawestuje słynne zdanie wypowiedziane przez Joe E. Browna (a nie Jacka Lemmona): „Nikt nie jest doskonały”. I zaskakuje czytelnika. Jak w przywołanej queerowej interpretacji „Wilka i zająca” (!). O co chodzi? O jeden z podstawowych wyznaczników stylu – bunt przeciw konwencji „cross-dressing”. Podobnie zaskakuje kontekst znaczeniowy animacji „Uciekające kurczaki”.
Sam termin „queer”, mający w latach 60. w USA konotacje zdecydowanie negatywne i ograniczone do mniejszości seksualnych, stopniowo zaczyna się odnosić do wszystkich marginalizowanych grup. Bardzo obszernie omówione zostaje New Queer Cinema z lat 90. XX w., gdzie pojawiają się zagadnienia, które moglibyśmy określić nazwami płci społecznej, płci kulturowej itd. Wcześniej sposobem na zaistnienie, zwrócenie uwagi na własne dzieło staje się sięganie do estetyki horroru i kampowej. Jako egzemplifikację tej tezy podaje autorka przykład dorobku Eda Wooda (dla przypomnienia „najgorszego reżysera Hollywood”), który pojawia się w filmie Tima Burtona. Hippisowski unisex, strój glam i musical „Rocky Horror Picture Show”.
Rozbudowana interpretacja „Burzy” Dereka Jarmana (1979) w kampowym kontekście pokazuje jak niejednoznaczny, nie poddający się prostej interpretacji bywa obraz filmowy. „Nic nie jest takie jak się państwu zdaje” przekonuje nas autorka. Nieoznaczoność i sugestia w symbolice takich filmów, jak „Johnny Guitar” Nicolasa Raya (1954) czy nawet „Rebeka” Alfreda Hitchcocka (1940) W ciągu obrazów „Moje własne Idaho” Van Santa, „Filadelfia” Jonathana Demme pojawiają się tematy prostytucji, narkomanii, AIDS. Zaś drag queen i przebieranki nie zawsze mają tak czarowny wymiar jak w „Tootsie” z Dustinem Hoffmanem.
To książka idealnie pasująca do czasów, gdy „Życie Adeli” Kechiche’a zdobywa Złotą Palmę w Cannes.
Paweł Chmielewski
(recenzja - magazyn "Projektor" 3/2014)
Małgorzata Radkiewicz, „Oblicza kina queer”, s. 358, Korporacja Ha!art, Kraków 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz