Dwa nazwiska – Nyman (Michael) i Eno (Brian) wystarczą
za rekomendację. Pierwszy napisał książkę, drugi przedmowę do niej. Michael
Nyman skomponował ścieżkę dźwiękową do filmów Petera Greenawaya i „Fortepianu”
Jane Campion, Brian Eno wymyślił nurt ambient, był klawiszowcem w Roxy Music.
Niektóre książki otwierają – posłużę się tu
kryptocytatem z Aldousa Huxleya – drzwi do świadomości. Drzwi do poznania,
drzwi ciekawości i rozumienia sztuki. To „Ruch nowoczesny w architekturze”
Charlesa Jencksa, „Dadaizm” Hansa Richtera, „Szekspir współczesny” Jana Kotta.
To „Muzyka eksperymentalna” Michaela Nymana. Pierwsze angielskie wydanie w 1974
r., uzupełnione w 1999 r., do polskiego czytelnika trafiło po 37 latach od
premiery jako dzieło klasyczne. Coraz starsze i coraz lepsze, intrygujące jak
początkowy motyw muzyczny w „Kontrakcie rysownika”.
Podręcznikowy charakter książki Nymana zyskał dzięki
rozszerzonym kontekstom. Philip Glass, minimalista, jeden z bohaterów końcowego
rozdziału publikacji jest dziś gwiazdą muzyki filmowej, dzięki ścieżce do
„Koyaanisqatsi” i motywowi z „Truman Show”. Co jest za tymi drzwiami?
Autor ustala siatkę pojęć – muzyka eksperymentalna nie
jest tożsama z muzyką awangardową. Boulez, Xanakis, Stockhausen realizują
koncepcje według starych wzorców postrenesansowych. Pierwsze rozróżnienie –
partytura, od czasu „4’33” Johna Cage’a przestaje być zapisem sformalizowanych
symboli (nuty, półnuty, klucze). Istotny przy komponowaniu zaczyna być proces
losowy: tasowanie kart („Theatre Piece” Cage’a), mapa gwiazd, przypadkowy układ
komputerowy. Przede wszystkim starożytna księga chińskich przepowiedni „I
Ching”, wykładnik wielu dzieł sztuki lat 60. – od prozy Dicka do partytur
George’a Brechta. Utwór muzyczny rozwijamy poprzez zastosowanie szeregu
rozbudowanych powtórzeń. Nyman nazywa je „procesami repetycyjnymi”. Kompozycja
w muzyce eksperymentalnej ma charakter otwarty, zapis „koła” na partyturze może
dla wykonawcy oznaczać ciszę jak i rondo (muzyczne). To co awangardziści uznali
za osierdzie – tożsamość, eksperymentatorzy pozostawili w obszarze
interpretacyjnym.
Konsekwentnie autor ukazuje związki muzyki
eksperymentalnej z teorią gier, „triadę Cage’a”, który jawi się niczym Platon,
nowatorskie podejście do roli instrumentu, nieśmiałe początki komputerowych
brzmień.
Dla zrozumienia fenomenu muzycznej rewolucji lat 50.
i 60. – której efekty obserwujemy w gatunkach tak pozornie odległych jak new
romantic, rap, elektronika – niezbędne jest poznanie terminu „przestrzeń
wpływów”. Wzajemne przenikanie, kontekst – korelacja muzyki z taszyzmem
Jacksona Pollocka czy mobilami (rzeźby) Caldera, fabryka Warhola. Wkraczamy tu
zarazem w przestrzeń teatru. Plenerowe koncerty Cage’a są happeningami z
udziałem tancerzy, recytacjami poety Olsona, pokazem obrazów Roberta
Rauschenberga.
„4’33” może trwać nawet dwie minuty dłużej. To kwestia
wolności wyboru i rezygnacji z formalnych ograniczeń.
Paweł Chmielewski
(recenzja - magazyn "Projektor" 3/2015)
Michael Nyman, „Muzyka eksperymentalna. Cage i po Cage’u”,
s. 248, Wydawnictwo słowo/obraz/terytoria, Gdańsk 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz