niedziela, 4 października 2015

Kosmosu niecałkowite opisanie przez Jakuba i Benedykta uczynione (Olga Tokarczuk "Księgi Jakubowe")

Wszystkie cytaty w tekście pochodzą z „Nowych Aten” Benedykta Chmielowskiego 

Przełamuje paradygmat sienkiewiczowski? Tworzy odmienny obraz historii? Zamiast Kmicica i Zagłoby proponuje epicką opowieść o wykluczonych? W takim kontekście komentowane są „Księgi Jakubowe”. Najnowsza powieść Olgi Tokarczuk. Kontekście, który zakłada, że sienkiewiczowskie stereotypy nadal rządzą literaturą i są najważniejsze dla zbiorowej świadomości. 

Mity Pana Henryka już dość dawno zdekonstruował Gombrowicz, bawi się nimi od ponad dwudziestu lat nurt fantasy (Sapkowski, Komuda), mentalność i język sarmacki sparodiowano (chociażby w „Wariacjach pocztowych” Kazimierza Brandysa). W przyszytym – na wyrost – do „Ksiąg Jakubowych” sienkiewiczowskim anty-paradygmacie, dostrzegłbym coś, jakby zdziwienie popularnością seriali z życia wyższych sfer. Czy przypadek Francisa Underwooda lub nawet przeciętnego nauczyciela, który stał się capo narkobiznesu, nie może być cokolwiek bardziej pociągający niż wyrafinowane perypetie bohaterów polskich seriali?

Bez względu na literacką rangę nowej książki Olgi Tokarczuk, nie wyrzuci ona Sienkiewicza ze świadomości Polaków. To nie jest wybór zerojedynkowy. Jakub Frank nie zastąpi Bohuna. Nie o to w fenomenie „Ksiąg Jakubowych” chodzi.
Chameleon kolor na sobie odmienia często, taki na siebie biorąc, do jakiego się zbliża
Można zaproponować lekturę tej potężnej powieści jako powrót do zapomnianych czasów wielkich narracji. Narracji, które próbuje w kosmicznych światach podtrzymywać Jacek Dukaj, a parabolicznych traktatach Wiesław Myśliwski. Popatrzeć jak na utwór ciekawy formalnie, bo ukazujący głównego bohatera z perspektywy wielkich realistów XIX w. – poprzez plotki, zapiski, relacje, pamiętniki, epistolografię – kreujący postać, która nie jest jednoznaczna, pozostawia w finale ciekawego i trochę bezradnego czytelnika. Jako powieść zachowując przy tym polifonię narracyjną, gdyż słuchamy tej historii za pośrednictwem uczonego rabina, polskiego szlachcica, zbiegłego chłopa, biskupa, nawiedzonej i duchy czującej zmarłej-niezmarłej starej Żydówki i wielu, wielu innych.
Można czytać to jak teologiczny traktat, relację z narodzin, rozkwitu i powolnego upadku nowej religii – frankizmu, który narodził się wśród polskich Żydów w połowie XVIII w. i spowodował konwersję wielu tysięcy wyznawców judaizmu na katolicyzm.
Zaproponowałbym jednak lekturę „Ksiąg Jakubowych” jako powieści pokazującej rewolucję społeczną i narodziny „polskiej nowoczesności”.
Gdyby ziemia się obracała, tedyby rzuciwszy kto kamień do góry, albo strzałę prościusieńko puściwszy, niżeliby ten, albo ta na dół padły, powinienby Człek z Ziemią odlecić od nich na kilka tysięcy mil
Stwierdzenie o narodzinach nowoczesności – w perspektywie Rohatyna, Buska, Podola, poddaństwa chłopów, epoki saskiej – wydaje się konceptem dziwacznym. Ekscentrycznym – jak być może określiłaby go – autorka. To przecież czas wydania „Nowych Aten” księdza Benedykta Chmielowskiego (drugiego, równoważnego bohatera księgi), która w historiografii pozostaje – na podobieństwo sarmackich „kalendarzy” – dowodem na umysłową ciasnotę. Czasy schyłkowego, rozpasanego baroku, lecz przecież zarazem czasy koloru, orientu, przesady. Bombastycznego ekstremum – działającej jeszcze inkwizycji, która „bada” sprawę wyznawców Jakuba Franka, procesów o rytualne mordy i zarazem obraz schyłku tego świata, gdzie poddany Rzeczypospolitej mógł jechać do Smyrny.
Koniec epoki. Nadchodzi oświecony wiek rozumu. Wiek nauki i paszportów.
Popatrzmy z innej perspektywy. Zza kadrów zapomnianego i przemilczanego filmu Adriana Panka „Daas”. Tam opowiedziany zostaje epizod schyłkowy, gdy w Wiedniu toczy się śledztwo przeciw frankistom, a do Austrii przybywa pokrzywdzony wyznawca Jakuba, niejaki Goliński. Fantasta, ale i entuzjasta nowych czasów, marzący o produkcji gumy z tajemniczego drzewa (kauczuku), o którym ledwie słyszał.
To nie tylko nowoczesny świat religijnych konwersji (Jakub trzy razy zmienia wyznanie, próbując zbudować wiedzę na filarach chrześcijaństwa, judaizmu i islamu), to czas upadku wielowiekowych fortun – Lubomirski w niemieckim zamku jest stangretem Jakuba Franka – i początków intelektualnej emancypacji kobiet – ważny, rozbudowany wątek epistolarnej sympatii księdza Chmielowskiego do poetki Elżbiety Drużbackiej.
Ptak Rayski [jest] bardzo szczupłego ciałka, wielu pierzem przybrany, z długim Ogonem, małym pyseczkiem
Są oczywiście „Księgi Jakubowe” bardzo czytelną rekonstrukcją powstawania religijnej sekty. Jakub Frank z nawiedzonego i pragnącego wiedzy idealisty, dość szybko przeistacza się w seksualnego maniaka, autokratę, manipulatora. Interpretacje znaków, powołanie apostołów (zmiana imion i nazwisk wyznawców), ewangelista Nechman spisujący cuda. To ujawnienie mechanizmu, lecz zarazem świadectwo narodzin nowoczesności. Frankizm przepadł w pomroce dziejów, ale rodzący się równolegle chasydyzm pozostaje stałym elementem nowoczesnego świata. Mesjanizmu i kosmosu, który Jakub Frank może, aż za bardzo starał się zbudować.
Wielka narracja Olgi Tokarczuk ma za bohaterów ludzi księgi i ludzi języka. Stojąca na środku rohatyńskiego rynku kasztelanowa Kossakowska – domaga się, aby ktoś przemówił wreszcie po polsku – to metafora tygla narodów. Nowego Jorku połowy XVIII stulecia. Gdyby koło Rohatyna startowały rakiety kosmiczne, ksiądz Chmielowski chciałby poznać życie Marsjan. Głód słowa, pragnienie opisania całej dostępnej ludziom wiedzy, legły u podstaw powstania „Nowych Aten”. Nie ma ksiądz Benedykt wykształcenia francuskich encyklopedystów, jest przerażony, gdy pada oskarżenie, że w księgozbiorze magnata Łabędzkiego coś przeczytał i wstawił do swego dzieła. Nie pojmuje jak Arystoteles może być ludziom niedostępny, jak zakazana może im być wiedza. Dziś byłby pasjonatem Internetu i wikipedii.
Pisze dziekan firlejowski po łacinie, bo nauka wymaga wywyższenia. Jest też staroświecki, gdy z przerażeniem dowiaduje się, że u braci Załuskich można księgi wypożyczyć, a niektórzy biorą je nawet bez rewersu. Jest pęknięty, pełen sprzeczności. Jak świat pogranicza kultur i wieków. Jak Jakub Frank, który polskiego uczył się z „Nowych Aten”.

Paweł Chmielewski

(recenzja - magazyn "Projektor" 2/2015)

Olga Tokarczuk, „Księgi Jakubowe”, s. 906, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz