wtorek, 26 stycznia 2016

Po drugiej stronie drzwi (Michael Nyman, „Muzyka eksperymentalna. Cage i po Cage’u”)

Dwa nazwiska – Nyman (Michael) i Eno (Brian) wystarczą za rekomendację. Pierwszy napisał książkę, drugi przedmowę do niej. Michael Nyman skomponował ścieżkę dźwiękową do filmów Petera Greenawaya i „Fortepianu” Jane Campion, Brian Eno wymyślił nurt ambient, był klawiszowcem w Roxy Music.
Niektóre książki otwierają – posłużę się tu kryptocytatem z Aldousa Huxleya – drzwi do świadomości. Drzwi do poznania, drzwi ciekawości i rozumienia sztuki. To „Ruch nowoczesny w architekturze” Charlesa Jencksa, „Dadaizm” Hansa Richtera, „Szekspir współczesny” Jana Kotta. To „Muzyka eksperymentalna” Michaela Nymana. Pierwsze angielskie wydanie w 1974 r., uzupełnione w 1999 r., do polskiego czytelnika trafiło po 37 latach od premiery jako dzieło klasyczne. Coraz starsze i coraz lepsze, intrygujące jak początkowy motyw muzyczny w „Kontrakcie rysownika”.
Podręcznikowy charakter książki Nymana zyskał dzięki rozszerzonym kontekstom. Philip Glass, minimalista, jeden z bohaterów końcowego rozdziału publikacji jest dziś gwiazdą muzyki filmowej, dzięki ścieżce do „Koyaanisqatsi” i motywowi z „Truman Show”. Co jest za tymi drzwiami?
Autor ustala siatkę pojęć – muzyka eksperymentalna nie jest tożsama z muzyką awangardową. Boulez, Xanakis, Stockhausen realizują koncepcje według starych wzorców postrenesansowych. Pierwsze rozróżnienie – partytura, od czasu „4’33” Johna Cage’a przestaje być zapisem sformalizowanych symboli (nuty, półnuty, klucze). Istotny przy komponowaniu zaczyna być proces losowy: tasowanie kart („Theatre Piece” Cage’a), mapa gwiazd, przypadkowy układ komputerowy. Przede wszystkim starożytna księga chińskich przepowiedni „I Ching”, wykładnik wielu dzieł sztuki lat 60. – od prozy Dicka do partytur George’a Brechta. Utwór muzyczny rozwijamy poprzez zastosowanie szeregu rozbudowanych powtórzeń. Nyman nazywa je „procesami repetycyjnymi”. Kompozycja w muzyce eksperymentalnej ma charakter otwarty, zapis „koła” na partyturze może dla wykonawcy oznaczać ciszę jak i rondo (muzyczne). To co awangardziści uznali za osierdzie – tożsamość, eksperymentatorzy pozostawili w obszarze interpretacyjnym.
Konsekwentnie autor ukazuje związki muzyki eksperymentalnej z teorią gier, „triadę Cage’a”, który jawi się niczym Platon, nowatorskie podejście do roli instrumentu, nieśmiałe początki komputerowych brzmień.
Dla zrozumienia fenomenu muzycznej rewolucji lat 50. i 60. – której efekty obserwujemy w gatunkach tak pozornie odległych jak new romantic, rap, elektronika – niezbędne jest poznanie terminu „przestrzeń wpływów”. Wzajemne przenikanie, kontekst – korelacja muzyki z taszyzmem Jacksona Pollocka czy mobilami (rzeźby) Caldera, fabryka Warhola. Wkraczamy tu zarazem w przestrzeń teatru. Plenerowe koncerty Cage’a są happeningami z udziałem tancerzy, recytacjami poety Olsona, pokazem obrazów Roberta Rauschenberga.
„4’33” może trwać nawet dwie minuty dłużej. To kwestia wolności wyboru i rezygnacji z formalnych ograniczeń.

Paweł Chmielewski

(recenzja - magazyn "Projektor" 3/2015)

Michael Nyman, „Muzyka eksperymentalna. Cage i po Cage’u”, s. 248, Wydawnictwo słowo/obraz/terytoria, Gdańsk 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz