wtorek, 22 marca 2016

Kawalerka za projekt Lenina (Andrzej Krajewski, „Moje okładki”)


Uczeń Wojciecha Fangora i Henryka Tomaszewskiego. Po prostu Andrzej Krajewski. Jeden z najsłynniejszych reprezentantów Polskiej Szkoły Plakatu, bohater niesamowitych historii i autor projektu graficznego wydawnictwa „Lenin. Katalog dzieł Włodzimierza Iljicza Lenina w Polsce w latach 1945-1969”, za który w 1970 r. – pracując dwa tygodnie – zarobił na mieszkanie w Warszawie.
Andrzeja Krajewskiego znamy przede wszystkim jako autora plakatów. Wymieńmy tylko „Amarcord”, „Zaklęte rewiry”, „Pulp fiction”, „Utraconą cześć Katarzyny Blum”. To tylko część – słynniejsza – jego dorobku. Drugą stanowią obwoluty książek i czasopism. „Moje okładki” wydawnictwa Ha!art, zebrane przez Tytusa Klepacza, są doskonałym wyborem 174 prac artysty – od „Między wolnością a zyskiem” (1961, jeszcze wspólnie z Marią Ihnatowicz) do „Skyliner” (2012).
Obserwujemy Krajewskiego jako projektanta dziewięciu okładek dla Klubu Interesującej Książki oraz przedsięwzięcia nietypowego, charakterystycznego w surrealistycznej rzeczywistości PRL-u: grafik dla Państwowego Wydawnictwa Rolniczego i Leśnego. Artysta jest autorem, sprowadzonych do prostego znaku jak w rysunku inżyniera-konstruktywisty, winiet „Pomp wtryskowych i wtryskiwaczy ciągników” czy „Mechanizacji buraka cukrowego”. Z PWRiL współpracowali również: Jan Młodożeniec, Jan Lenica, Wojciech Freudenreich.
Prawdziwe artystyczne szaleństwo widzimy na okładkach miesięcznika „Polska” (1967-1981). Ujawniają się fascynacje Krajewskiego – pop art, komiks, film amerykański. Groteskowy symbolizm mógłby ilustrować książki Douglasa Adamsa czy Terry’ego Pratchetta. Stąd tylko krok do Stanów Zjednoczonych, gdzie artysta mieszka od 1985 r.
Mam cichą nadzieję, że „Moje okładki” Andrzeja Krajewskiego są prologiem nowego cyklu. Mógłby być Jan Młodożeniec lub Daniel Mróz? Na początek.
Paweł Chmielewski
Andrzej Krajewski, „Moje okładki”, s. 235, Korporacja Ha!art, Kraków 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz