Rok 1986. Nominacje do „Złotych Meteorów” (odpowiednik
„Złotych Malin”). W uzasadnieniu czytamy: Za uporczywe lansowanie swojej
twórczości na okładkach serii Fantastyka-Przygoda, co jest pośrednim powodem
braku papieru na rynku, gdyż zmusza czytelników serii do wykonywania
nieprzezroczystych okładek. Tak na konwencie Polcon-Silcon podsumowano
dokonania jednego z najważniejszych autorów okładek polskiej SF Kazimierza
Hałajkiewicza.
Twórca większości projektów dla 122 książek z serii
wydawnictwa „Iskry” i tak miał szczęście. Gdy na chwilę zastąpił go Jerzy
Rozwadowski, ilustrując „Limes inferior” usłyszał: Cóż można powiedzieć,
widząc ten infantylny obrazek rodem z debilnej młodzieżówki na książce, która
jest najbardziej dojrzałą i najdoroślejszą książką Zajdla. Autor świetnego
opracowania o okładkach i ilustracjach SF – Artur Nowakowski – tłumaczy te
opinie jurorów i uczestników konwentów faktem, iż pragnęli oni realistycznych
rysunków kosmonautów i wydań w stylu amerykańskim. Nie zaś sztuki.
„Fantastyczne światy...” to jednak nie tylko zbiór
anegdot, ale przede wszystkim skondensowana historia ilustracji science
fiction. Autor zaczyna od Stanów Zjednoczonych i przy okazji prezentuje
twórczość krajów Zachodu. Osobną część stanowi twórczość grafików z ZSRR i
Europy Wschodniej (z dużym rozdziałem poświęconym Polsce). Artystycznie nasza
część świata jest zdecydowanie górą. W zakończeniu krótki dodatek poświęcony
zinom.
Książka Nowakowskiego to praca naukowa, ale i
popularyzatorska. Zaletą jest sposób narracji: opis zjawiska, przedstawicieli,
charakterystyka konkretnej okładki lub ilustracji, anegdota, czasem cytat. W
części amerykańskiej obszerne omówienie „pulp art” (kto zna fascynacje Quentina
Tarantino lub film „To wyszło z głębin” wie, co mam na myśli) pozwala nam
zrozumieć istotę amerykańskiej ilustracji, na styku konsumenta, rynku i
pragnień artysty. Omawiając fenomen SF zza oceanu, Nowakowski nie tworzy
obszernej encyklopedii, lecz punktuje tematy: kosmonauta, robot, obcy, miasto w
fantastyce.
Który z grafików wymyślił latające spodki? Dlaczego
CIA zainteresowało się nowelami drukowanymi w radzieckim czasopiśmie dla
techników-amatorów? Z czego mogą być dumni rumuńscy autorzy SF? Trzeba sięgnąć
po książkę.
Najobszerniejszy rozdział, nadwiślański, ukazuje
fenomen ilustracyjny, który od 1965 r. stał się wzorcem dla UNICEF, która
rekomenduje polskie okładki i ilustracje. Wraz z autorem śledzimy wybitnych grafików
i malarzy zajmujących się tworzeniem „fantastycznych światów” w XIX w. i w
dwudziestoleciu, kolejne odsłony powojennych serii wydawniczych. Wspomniana już
„Fantastyka-Przygoda” – zmieniała szatę pięciokrotnie.
To wreszcie opowieść o ikonach polskiej ilustracji SF.
O Danielu Mrozie i jego drzeworytach, Janie Bokiewiczu, Antonim Boratyńskim. O
pisarzach: Lemie, Asimovie, Wellsie, Strugackich. I o tym panu, który wymyślił
robota.
Paweł Chmielewski
(recenzja "Projektor" - 1/2015)
Artur Nowakowski, „Fantastyczne światy na okładkach i w ilustracjach
książek oraz czasopism od wieku XIX do lat 80. XX wieku”, s. 197+12,
Wydawnictwo Universitas, Kraków 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz